„Pudełko”

Plac przy zbiegu Al. Niepodległości i Naruszewicza od zachodu otaczały pola, które latem szumiały owsem i żytem. Za ulicą Naruszewicza, pas łubinu oddzielał teren ogródków działowych. Niezabudowane parcele rozciągały się na południu do ulicy Okęckiej, wzdłuż której rozlokowały się pojedyncze domostwa. Wolne były tez działki po południowej stronie placu. Kilka budynków wyrosło przy ulicy Wejnerta. Zabudowany kwartał rozciągał się dalej na północ i wschód od skrzyżowania ulicy Pilickiej i Lenartowicza. Była to część Mokotowa, na której zagościła zabudowa willowa. Wiele z budynków wybudowanych przed wojną przetrwało do dzisiejszych czasów i cieszą one oko mieszkańców i przypadkowych przechodniów.

W końcu lat dwudziestych ubiegłego stulecia działkę gruntu przy zbiegu Al. Niepodległości i Naruszewicza oznaczona numerem hipotecznym 7383 z dóbr „Wierzba A” kupiła Jadwiga Popielowa. Według projektu Aleksandra Brzozowskiego wybudowano pięciopiętrowy budynek o żelbetowej konstrukcji szkieletowej wypełnionej cegłami. W 1943 roku dom dziedziczyli Józef, Maria i Teresa Popielowie.

Prace rozbiórkowe w roku 2013
Prace rozbiórkowe w roku 2013

Pudełko w Powstaniu

Nazwany z racji swojego kształtu pudełkiem, przypominający pudełko zapałek budynek zasłynął jako jedna z redut powstania warszawskiego na Mokotowie. Z racji swojej wysokości, wyrastający wśród otoczenia był świetnym punktem obserwacyjnym dla powstańców. Żołnierze z dachu budynku śledzili ruchy wojsk niemieckich.

Strzelec „Maciek” z plutonu ppor Jurkowskiego tak opisuje swoje wydarzenia:

„[...] Już się rozwidniało gdy zająłem stanowisko na dachu „Pudełka”, skąd mogłem doskonale obserwować przebieg całej akcji. W pewnym momencie zauważyłem błysk ognia i usłyszałem odgłos serii z karabinu maszynowego. Ogień prowadzony był z pola kapusty. [...] Obserwacje prowadziłem przez lornetkę i dzięki niej przy następnej serii dokładnie rozpoznałem hełm celowniczego. Składałem się z karabinu dwa razy lecz bez szkieł nic nie widziałem.

Przez lornetkę policzyłem więc dokładnie rzędy kapusty i określiłem punkt, który mogłem widzieć gołym okiem i w miejsce to posłałem kulę. Karabin maszynowy więcej się nie odezwał.”

W innym fragmencie swojej relacji „Maciek” wspomina:

„Na polu odległym od „Pudełka” o około jeden kilometr Niemcy ustawili działo przeciwpancerne i dwa działa polowe, a na osłonę karabiny maszynowe. Niemców było około kompanii”. „[...] Poszło nas pięciu „Tenor”, „Stabar”i ja z karabinami, zaś „Tarzan” i „Orzeł” z „peemami”. Zadanie – wypędzić Niemców. W ukryciu doszliśmy na odległość dziesięć – piętnaście metrów od dział. Zatrzymaliśmy się na grobli zarośniętej pokrzywami. Krótka narada co robić dalej. Odpowiedź dali sami Niemcy. Prosto na nas szedł patrol złożony z dziesięciu żołnierzy. Ja leżałem na grobli, na prawym skrzydle. Na czoło patrolu wysunął się rudy Niemiec i szedł prosto na mnie. Do dziś pamiętam jego płomienną, ruda brodę, świecącą w słońcu. Dopuściłem go do siebie na odległość ośmiu – dziesięciu metrów. Lufa mojego karabinu już dawno była wycelowana w lewą kieszeń munduru. Ogień otworzyłem równocześnie z „Tenorem” i „Stabarem” gdyż obie Błyskawice zacięły się. Reszta niemieckiego patrolu zapadła w kartoflach o dwadzieścia do trzydziestu metrów od nas. Nosy przyciskali do ziemi i wypróżniali całe magazynki z automatów. My przenieśliśmy ogień na pole nad głowami patrolu. Przez dobre pół godziny żaden Niemiec nie mógł się zbliżyć do stanowiska karabinów maszynowych i dział. Kryli się jak tylko mogli, nawet trupy poległych były osłoną dla innych. Kończyła się amunicja, trzeba było wracać.”

24 września od rana rozpoczęło się natarcie niemieckie na znajdujący się obszar Mokotowa będący w rekach powstańców. Atak piechoty poprzedził ostrzał artyleryjski i bombardowanie. Niemcy koncentrowali ogień na Pudełku. Budynek płoną. Walące się stropy najwyższych kondygnacji uniemożliwiły gaszenie pożaru. Budynek został opuszczony przez obrońców. W walce poległ Zbyszek Jurkowski, dowódca I plutonu.

Pudełko ponownie zostało obsadzone przez polskich żołnierzy. Wieczorem zostało zorganizowane kolejne natarcie z większą ilością czołgów. Wzmocniona załoga Pudełka stawiała czoła atakowi odpychając czołgi. Niemcy wycofali się. Kompania 03 straciła tego dnia ośmiu żołnierzy a trzech powstańców zostało ciężko rannych.

Poranek 25 września był mglisty i pochmurny. Od ósmej rozpoczęło się natarcie lotnictwa i artylerii. Ogromne pociski z dział kolejowych i ryczące krowy rozbijały w pył piękne wille. Do ataku ruszyła piechota niemiecka wsparta czołgami. Walące się mury Pudełka i zmasowany atak zmusił obrońców do opuszczenia reduty. Kolejny kwartał Mokotowa został zajęty przez okupantów. Powstanie na Mokotowie zakończyło się dwa dni później.

W obronie Pudełka i tej części Mokotowa poległo 44 a 56 żołnierzy Armii Krajowej zostało rannych.

Widok na apartamentowiec sąsiadujacy z budynkiem PAX
Widok na apartamentowiec sąsiadujacy z budynkiem PAX

Czasy powojenne. Liceum PAX nr 56.

8 września 1949 roku za zgodą komunistycznych władz została otwarta Prywatna Męska Szkoła Ogólnokształcąca. Pierwsze lekcje odbyły się w lokalu kamienicy czynszowej przy ulicy Marszałkowskiej 81 m 17.

Nowy rok szkolny 1950 rozpoczął się już w budynku przy Al. Niepodległości 52, słynnym Pudełku. Spółka Wydawnicza PAX, wydzierżawiła budynek od zakonu franciszkanów. Burzliwe były losy szkoły, która w 1954 roku przyjęła nazwę „Prywatne Liceum Ogólnokształcące Stowarzyszenia PAX pod wezwaniem Św Augustyna”. Odmienną duchowo i ideowo szkołę spotkały różnego rodzaju represje ze strony władz.

22 stycznia 1957 roku został uprowadzony z ulicy Wejnerta wracający ze szkoły syn Przewodniczącego Stowarzyszenia PAX, Bogdan Piasecki. Bohdan wraz z kolegami szedł ulicą gdy podszedł do niego mężczyzna podający się za milicjanta i zaprosił do stojącego przy ulicy Wejnerta taksówki. Przy samochodzie stał jeszcze jeden mężczyzna. Wszyscy wsiedli do taksówki i odjechali. Kolegom Bogdana udało się zanotować numer taksówki. Chłopcy powiadomili starszego brata Jarosława, a ten ojca. Rozpoczęły się poszukiwania. Dzięki zapisanym numerom udało się dotrzeć do kierowcy taksówki Ignacego Ekerlinga. Porywacze przekazali rodzinie telefoniczne informacje, że w Urzędzie Pocztowym nr 1 przy ulicy Świętokrzyskiej został zostawiony na poste restante list ze wskazówkami. Bandyci zażądali 4 tysiące dolarów i 100 tys. złotych okupu. Dwa dni po porwaniu została wskazana restauracja kameralna przy ulicy Foksal, gdzie miały zostać przekazane pieniądze. Przekazania pieniędzy podjął się prefekt liceum ks. Mieczysław Suwała. W restauracji przekazano informację i wskazano emisariuszom kolejny adres przy Al. Na Skarpie. Z Al. Na Skarpie nowa instrukcja kierowała na ulicę Jakubowską. Ślad urwał się na ostatnim adresie przy Wale Miedzyszyńskim. Wkrótce urwał się kontakt z porywaczami. Zeznania odnalezionego taksówkarza nie były wiarygodne. Nie został on jednak zatrzymany. Śledztwo prowadzone ospale utkwiło w martwym punkcie.

8 grudnia 1958 roku blisko dwa lata po porwaniu chłopca, pracujący w budynku przy Al. Solidarności 82a robotnicy odnaleźli jego ciało. Zwłoki znajdowały się w jednej z piwnic, której drzwi zabito gwoździami. W ciele Bogdana pozostawiono nóż. Został zamordowany prawdopodobnie w dniu porwania.

Przy Al. Solidarności (d. Świerczewskiego) jak wynikało z zeznań Ignacego Ekerlinga z taksówki wysiedli porywacze i ich ofiara. W trakcie śledztwa stwierdzono, że w budynku w którym odnaleziono zwłoki, jedno z mieszkań należało do działu gospodarczego MO, podlegającego Janowi Koszowskiemu, którego nazwisko odnaleziono w notesie Ekerlinga.

30 września 1959 roku Ignacy Ekerling został nakazem prokuratury zatrzymany. Na 20 listopada 1959 roku wyznaczono termin rozprawy. Do procesu jednak nie doszło. Tuż przed terminem rozprawy prokuratura zwróciła się do sądu o zwrócenie akt w celu ich uzupełnienia. Ekerling został zwolniony i proces nigdy się nie odbył. Stało się tak na skutek decyzji wydanej przez sekretarza KCPZPR Władysława Gomułki. Na nic zdały się starania Bogusława Piaseckiego.

W 1991 roku Antoni Macierewicz przekazał rodzinie część dokumentów dotyczących sprawy.

Dokumenty być może pozwalające odkryć kulisy morderstwa znajdują się nadal w IPN w zbiorach zastrzeżonych. Urzędnicy zapewniają, że wkrótce zostaną przekazane rodzinie. Minęło już przeszło pół wieku a ciągle nie zostało wyjaśnione jedno z ważniejszych morderstw politycznych lat Peerelu.

Pudełko znika

Pudełko przetrwało czas wojny ale to atrakcyjne miejsce w środku Mokotowa obok stacji metra Wierzbno nie oparło się zakusom deweloperów. W listopadzie 2013 roku wybudowane w latach 1971-1975 pawilony szkolne i historyczny budynek zostały rozebrane. Na ich miejscu powstaną nowoczesne budynki mieszkalne.

Wcześniej wybudowano budynek przy ulicy Al. Niepodległości 54 i po drugiej stronie ulicy Naruszewicza. Nowy biurowiec wyrósł w ostatnich latach po przeciwnej stronie Al. Niepodległości. Stanął on pośród budynków osiedla Wierzbno. Wzdłuż Al. Niepodległości biegnie pierwsza linia metra. Wychodzącym podziemnymi korytarzami ze stacji trudno sobie wyobrazić, że w miejscu w którym schody wychodzą na ulicę nie tak bardzo dawno znajdowało się pole porośnięte zbożem i główkami kapusty.

Wyburzanie "Pudełka"
Wyburzanie "Pudełka"

Pod ziemią piaski

Budowa geologiczna na terenie projektowanej inwestycji jest korzystna. Piaski przedzielone glinami zalegają do głębokości 25.0 metrów Woda gruntowa znajduje się dopiero na głębokości około 12.5 m poniżej powierzchni terenu. Umożliwia to wykonanie dwóch poziomów podziemnych garaży bez konieczności obniżania poziomu wody gruntowej. Co ciekawe, na sąsiedniej posesji przy Al. Niepodległości 54 woda gruntowa występuje trzy metry płycej. Dotychczas przeprowadzone badania nie pozwalają wytłumaczyć przyczyny takiego zróżnicowania poziomów wody gruntowej.

Może wkrótce wyjaśni się choć ta zagadka związana z Pudełkiem.